Pustynia Atacama – podróży na inną planetę część pierwsza

with Brak komentarzy

Atacama - pustynia w 3 odsłonach

Pustynia Atacama to jedno z najbardziej suchych miejsc na ziemi. Wydawałoby się, że w takich okolicznościach krajobraz będzie więc dość jednorodny: skały i piach. Tak przynajmniej ja sobie te okolice wyobrażałam. O północnej części Chile mało czytałam i nie oglądałam za wiele zdjęć. Głównie dlatego, że nie planowaliśmy tam jechać. Zmieniliśmy zdanie, jak nie udało nam się załapać do pracy na farmie w Mendozie i postanowiliśmy nie wracać już na argentyńską stronę Andów. Nic lepszego nie mogło mnie spotkać, bo każda godzina tam była dla mnie fantastyczną, pozytywną niespodzianką.

Bazą wypadową na zwiedzanie pustyni jest miasteczko-oaza – San Pedro de Atacama. Już to miejsce nas kupiło.

Po pierwsze: miejscowość jest po prostu ładna. Wygląda jak ze starych westernów, tonie w pyle i kurzu, ale wszystkie hostele, sklepy, restauracje mają swój charakter i pomysł na siebie, alejki są oświetlone klimatycznymi drewnianymi latarniami, a zachód słońca ma tam przepiękny różowy kolor.

Po drugie: za nocleg musieliśmy zapłacić sporo, bo znów nas dopadł szczyt sezonu, ale za to knajpy proponowały już zupełnie znośne ceny i mogłam w końcu dobrze i zdrowo zjeść, nie musząc sobie gotować 🙂

Po trzecie: oferta wycieczek kilkugodzinnych i jednodniowych jest bardzo szeroka i znów – ceny są w końcu dla ludzi – dużo przystępniej niż w Patagonii. Za 40 USD za osobę kupiliśmy pakiet 3 wycieczek 4-godzinnych i każda była warta swojej ceny. Takiej różnorodności krajobrazów i doświadczeń, jaka nas spotkała na Atacamie, a potem na Salar de Uyuni (tam też ruszyliśmy z San Pedro de Atacama), nawet sobie nie byliśmy w stanie wymarzyć.

W ramach demo z Pustyni Atacama przytoczę legendę o wulkanach, którą usłyszeliśmy na dwóch z trzech wycieczek i bardzo nam się spodobało, jak różnie można ją opowiedzieć 😉 Pierwsza w wykonaniu kobiety, druga w wykonaniu mężczyzny. Wulkany były przez mieszkańców okolic Atacamy zawsze bardzo personalizowane. Mają swoje imiona, charaktery i jak się okazało, całkiem ciekawe, zawiłe historie.

Legenda o Księżniczce Quimal i Księciu Likankabur w wersji przewodniczki Natalii:

Dawno, dawno temu żył sobie Król Laskar ze swoją córką Quimal. Quimal była piękna i spodobała się największemu i najmężniejszemu wojownikowi w królestwie – Księciowi Likankabur. Quimal odwzajmeniła jego uczucie i razem udali się do ojca Quimal po błogosławieństwo. Ten bardzo się ucieszył, bo książe był najlepszą „partią” w królestwie i oczywiście błogosławieństwa udzielił. Ślub zbliżał się wielkimi krokami, kiedy w szczęściu przyszłej młodej pary przeszkodził niejaki Juriques, służący i giermek Likankabura, który z zawiści do swojego Pana, zaczął flirtować w Quimal, wysyłać do niej miłosne listy, a w końcu namówił do spotkania, w trakcie którego zostali przez Likankabura przyłapani. Kiedy Król Laskar się o tym dowiedział, wybuchł taką złością, że jego erupcja pozbawiła Juriques’a głowy (nie mam niestety zdjęcia, ale ten wulkan faktycznie nie ma „czubka” :)). Swoją córkę natomiast skazał na banicję i odesłał do odległej krainy – wulkan Quimal położony jest teraz po drugiej stronie Salar de Atacama, wielkiej pustyni solnej. A pustynia solna powstała stąd, że Quimal tak bardzo płakała, przepraszając swojego ojca i Likankabura za zamieszanie, które wywołała, tym bardziej, że od samego początku szczerze kochała tylko Księcia, że jej łzy się w tę pustynię zamieniły. Król Laskar zlitował się w końcu nad kochankami i pozwolił, by raz do roku się spotkali. Jest to dzień, w którym słońce wschodzi dokładnie za szczytem Likankabur’a i wtedy cień tego wulkanu dosięga aż do księżniczki Quimal. W taki sposób Likankabur podaje jej rękę. Tego samego dnia, przy zachodzie słońca dokładnie za Księżniczką Quimal, ona posyła mu pocałunek na pożegnanie. Koniec 🙂

Przystojny Książe Likankabur

Legenda o Księżniczce Quimal i Księciu Likankabur w wersji przewodnika Renate:

Jest taka legenda, że Likankabur i Quimal byli kiedyś kochankami, ale zostali rozdzieleni i teraz tylko raz do roku uprawiają miłość jak słońce wschodzi dokładnie za Likankaburem i jego cień dosięga Quimal. Koniec 🙂

Na horyzoncie, po prawej stronie rozświetlona w zachodzie słońca - Quimal 🙂

A teraz zapraszam do galerii. Te zdjęcia powstały w okolicach jednej miejscowości – San Pedro de Atacama, w promieniu maksymalnie 100km. Dla mnie, mimo, że widziałam to na własne oczy, jest to po prostu niewyobrażalne, żeby tak różne obrazy mieściły się tak blisko siebie.

Zostaw Komentarz